Dziś trener względem ostatnich spotkań zdecydował się na inne ustawienie. Zamiast 4-4-2, Arkowcy wyszli formacją 4-1-4-1. Zatem na szpicy od początku znajdował się tylko Szymon Sobczak. Ponadto, w wyjściowej jedenastce ponownie ujrzeliśmy Filipa Kocabę. Odkąd drużynę prowadzi Tomasz Grzegorczyk, 19-letni pomocnik regularnie wybiega na boisko. Ale po kolei...

d269f0be_arka-gdynia-vs-gornik-leczna.jpg

 

Kilka minut po pierwszym gwizdku sędziego Arka była bliska otworzenia wyniku. Nadbiegający Joao Oliveira skierował piłkę niewiele nad poprzeczką. Chwilę później Mandrysz spróbował szczęścia w pobliżu naszej bramki. Jego strzał pewnie złapał Damian Węglarz, który właśnie z Głogowa przybył do Arki. Podobnie jak Przemysław Stolc przed 4 laty. Intensywność została narzucona przez oba zespoły niemal od 1. minuty. W dziesiątej Szymon Sobczak znów posłał podanie Oliveirze, którego próbę zablokowano. Niedługo po tej szansie Szwajcar oddał już trzeci strzał w meczu. Wówczas z okolic 15. metra przymierzył z woleja, lecz niecelnie. Tuż przed upływem 30 minut rywallizacji, piłka wpadła wprost pod nogi Hide Vitalucciego. Japończyk włoskiego pochodzenia poszukał trafienia z dystansu, jednak i wtedy zawodnicy gości okazali się czujni i powstrzymali tę próbę. Arka przejęła inicjatywę, zwieńczoną kolejnymi okazjami. Najpierw do rzutu wolnego podszedł Sobczak. Strzał napastnika poszybował troszeczkę nad bramką. Następnie po niezłym podaniu Vitalucciego, Tornike Gaprindashvili biegł przez moment osamotniony, po czym uderzył w stronę wypatrzonego celu. Strzał Gruzina był zbyt lekki, przez co golkiper Chrobrego nie miał problemów z obroną. W 33. minucie jeden z defensorów przyjezdnych wybił futbolówkę spod nóg Sobczaka. Zrobił to jednak nie do końca udanie, gdyż w posiadaniu piłki znalazł się zaraz Vitalucci. Hide przymierzył technicznie w swoim stylu. Finalnie nie w światło bramki. Do przerwy na tablicy widniał bezbramkowy remis. Arka znacznie przeważała, co równało się ze sporymi nadziejami na udokumentowanie przewagi, w postaci goli:)

 

 

Druga odsłona rozpoczęła się od akcji na linii Oliveira - Vitalucci. Joao, znajdując się w polu karnym, podał głową do kolegi z drużyny, a ten, nie zastanawiając się długo, po prostu strzelił. I tamtym razem nad poprzeczką. Po owej sytuacji rywale wytworzyli sobie dogodną sytuacje. Z dystansu niecelnie huknął Bartlewski. Po krótszym czasie, przy miejscu strzeżonym przez Dawida Arndta, nastąpiło zagrożenie. Dośrodkowanie Gaprindashviliego wypiąstkował wspomniany Arndt, ale na tym jeszcze się jeszcze nie skończyło. Do bezpańskiej piłki dopadł Vitalucci, oddał strzał, który został wybroniony. Po godzinie gry mocno aktywny Hide opuścił boisko. Zastąpił go Karol Czubak, który rozpoczął ten mecz z ławki rezerwowych. Stało się tak z powodu środowego pojedynku w Pucharze Polski. Karol rozegrał pełne 120 minut - pierwszy raz od 8 lat. Po spotkaniu był zmęczony, ale szczęśliwy. W Stalowej Woli wpisał się na listę strzelców (dziękujemy Braciom z Polonii Bytom i Cracovii za wsparcie), dziś nie mogło być inaczej. Ale to za chwilę. 120 sekund od wejścia Czubiego, Mandrysz powtórnie liczył na szczęście. Rąbnął z dalszej odległości. Pomylił się w swoich obliczeniach. Na kwadrans przed końcem nareszcie dopięliśmy swego. Niezawodny Czubi zapisał na koncie 57. bramkę w żółto-niebieskich barwach. Zaczęło sie od wrzutki Przemka Stolca. W pewnym momencie futbolówkę przechwycił Karol i precyzyjnym uderzeniem w prawy słupek dał Arce prowadzenie. Przyśpiewka "Gdynia czeka, my czekamy, na zdobycie pierwszej bramy" szybko stała się nieaktualna. Zadbał o to Czubi, który skompletował dublet. Marc Navarro zacentrował z rzutu wolnego, a rosły napastnik bezbłędnie umieścił głową piłkę w siatce. 58. gol stał się faktem. To się nazywa wejście smoka!

 

Do ostatniego gwizdka przytrafio się kilka groźniejszych sytuacji. Karol wywalczył wolny, do którego podszedł Dawid Gojny. Kapitan Arki uderzył jednak w mur. Czubak miał ewidentnie chrapkę na hat-tricka. W dokonaniu tego wyczynu przeszkodził mu Zarówny, który zblokował strzał. W trzeciej minucie doliczonego czasu do drugiej połowy zapachniało trzecim golem dla Arki. W polu karnym Chrobrego miało miejsce małe zamieszanie. Sobczak, przyjąwszy miano właściciela piłki, walnął, lecz za wysoko. Na koniec do głosu doszli goście. Lekkie uderzenie Lebedyńskiego zostało sprawnie wyłapane przez Węglarza.

 

Arka pokonała na własnym obiekcie Chrobrego 2:0, za sprawą dubletu Karola Czubaka. Dla zespołu Tomasza Grzegorczyka to 4. kolejne ligowe zwycięstwo. W debiucie wygrał w Legnicy 2:1, potem odprawił w Gdyni Kotwicę 5:0, tydzień później z Grodziska Wielkopolskiego wyniósł 3 punkty, kiedy to Arkowcy skromnie zwyciężyli nad tamtejszą Wartą. I teraz powtórnie przeciwnik musiał uznać wyższość gdyńskiej Arki. Wygląda to naprawdę dobrze. Po 11 meczach zajmujemy drugą pozycję w tabeli, dzierżąc 21 oczek. 

 

Niesamowity Czubi śrubuje rekord Marcusa Da Silvy. Do legendarnego Brazylijczyka traci już jedynie 5 bramek. Jak sam mówił na pomeczowej konferencji - z przyjemnością wyprzedzi 40-latka w tej klasyfikacji (szyderczy uśmiech) i ma nadzieję, że uda mu się to osiągnąć do zimy. 

Dzięki każdemu za obecność. Na Stadion Miejski przybyło niemal 7800 kibiców. Szacunek dla młodych fanatyków z Gniewina i Kartuz. Stawili się oni w pokaźniej liczbie. Arka Gdynia Kaszebe!

Na początku października żółto-niebiescy pojadą do Opola na starcie z miejscową Odrą. Spotkanie to zaplanowano na najbliższą niedzielę. Serio, trwaj!

 

 

ARKA Gdynia: Węglarz - Stolc, Hermoso, Marcjanik, Gojny - Gaprindaszwili (70' Navarro), Sidibe (88' Rzuchowski), Kocaba, Vitalucci (60' Czubak), Oliveira (70' Skóra) - Sobczak
Chrobry Głogów: Arndt - Szwedzik (76' Ozimek), Zarówny, Bougaidis, Malczuk, Hanc (66' Kuzdra), Tabiś, Mandrysz, Boniecki (76' Mucha), Bartlewicz (84' Biel), Lewandowski (84' Lebedyński)
Bramki: 80', 86' Czubak
Liczba widzów: 7786