Finał Pucharu Polski, mimo braku możliwości udziału kibiców w tym spotkaniu, był ogromnym wydarzeniem zarówno dla kibiców w Gdyni, jak i tych w Częstochowie. Arka ostrzyła sobie zęby na swoje trzecie zwycięstwo w tych rozgrywkach, z kolei Raków liczył na wywalczenie pierwszego trofeum w 100-letniej historii klubu. Dariusz Marzec nie zaskoczył doborem zawodników do podstawowej jedenastki. Z kolei Marek Papszun zdecydował się na środek pola zapełniony defensywnym Igorem Sapałą i ofensywnym Marko Poletanoviciem, z przodu stawiając na tercet napastników Ivi Lopez - Vladislavs Gutkovskis - Marcin Cebula.

Spotkanie mogło zacząć się sensacyjnie. Już w 3. minucie po bardzo dobrym zagraniu Valcarce Żebrowski wpadł w pole karne Rakowa, zbliżał się z piłką do bramki Holeca, ostatecznie zdecydował się na techniczne uderzenie w kierunku dalszego słupka, a futbolówka minęła słupek o dwa metry. Po dobrym początku gdynianie w kolejnych minutach coraz bardziej cofali się bliżej bramki Krzepisza. Częstochowianie uzyskali optyczną przewagę, ale mieli problem z konstruowaniem klarownych okazji. Taka nadeszła dopiero w 21. minucie, gdy Tudor wrzucił piłkę w szesnastkę Arki, a do strzału doszedł Cebula, na szczęście były piłkarz Korony skierował futbolówkę obok prawego słupka bramki żółto-niebieskich. Dziewięć minut później akcja podopiecznych Papszuna przebiegła według tego samego schematu - znów Tudor zacentrował w pole karne i znów doszedł do niej Cebula, tym razem znajdując się w doskonałej sytuacji, ale nieczysto główkował i Krzepisz nie miał problemów z interwencją. W 41. minucie oglądaliśmy z kolei powtórkę akcji Arkowców z początku rywalizacji - Valcarce zagrał świetną piłkę do Żebrowskiego, ten minął już bramkarza Rakowa, po czym z linii końcowej dogrywał futbolówkę wzdłuż bramki, jednak w tym miejscu nie było żadnego z gdynian, który mógłby trafić do pustej bramki. Po chwili Letniowski strzelał z 20 m, ale było to uderzenie niecelne. Przed przerwą jeszcze Lederman oddał celną próbę z dystansu, jednak piłka poleciała w środek bramki, wprost w rękawice Krzepisza. Pierwsza połowa goli nie przyniosła.

W drugą część meczu lepiej weszli częstochowianie. W 47. minucie po mocnym strzale Lopeza piłka trafiła Marcjanika w rękę. Sędzia Gil konsultował sytuację z wozem VAR, ale nie zdecydował się wskazać na wapno. Sześć minut później Niewulis ni stąd, ni zowąd znalazł się oko w oko z Krzepiszem, jednak zamiast strzelać, spróbował dogrania na pamięć do Gutkovskisa, a Łotysza nie było w szesnastce Arki. Chwilę potem Kun miał świetną okazję w polu karnym żółto-niebieskich, oddał strzał z ośmiu metrów, ale po wybloku przez obrońców Krzepisz poradził sobie z tą próbą. W 57. minucie Hiszpański przeprowadził znakomitą akcję, ograł dwóch piłkarzy Rakowa, jednemu zakładając siatkę, podał na skraj pola karnego do Żebrowskiego, ten dośrodkowywał w kierunku Rosołka, ale z tego zagrania wyszedł mu centrostrzał, który zaskoczył Holeca i zatrzepotał w siatce. Arka sensacyjnie wyszła na prowadzenie na Arenie Lublin! Kilka minut później wrzutka Dei z wolnego znalazła głowę Memicia, ale strzał Holendra okazał się niecelny. Od tego momentu to Raków zaczął jednak dominować na placu gry. Po uderzeniu Lopeza i rykoszecie piłka w niedużej odległości minęła lewy słupek bramki Krzepisza. Lederman strzelał sprzed pola karnego tuż nad poprzeczką. Gdynianie próbowali się odgryzać. Rosołek wyszarpał sobie sytuację przed szesnastką częstochowian i uderzył, ale Holec złapał piłkę. Kilka minut później Tudor groźnie wstrzelał futbolówkę wzdłuż bramki, jednak nikt nie przeciął jej lotu. W 73. minucie żółto-niebiescy mieli ,,setkę". Siemaszko dośrodkował na jedenasty metr, Żebrowski strzelił w światło bramki, bramkarz Rakowa wypuścił piłkę przed siebie, do dobitki dopadł Rosołek, ale z najbliższej odległości z ostrego kąta trafił w twarz słowackiego golkipera. Niewykorzystana sytuacja zemściła się w 81. minucie. Fatalne zagranie zanotował Rosołek, po chwili piłka znalazła się w polu karnym, Kasperkiewicz próbował wybić ją głową, ale zrobił to w obręb własnej szesnastki, do bezpańskiej futbolówki dopadł Lopez i mocnym strzałem z woleja doprowadził do wyrównania. Podopieczni Marca mimo utraty gola nie ograniczali się tylko do walki o utrzymanie remisu do końca regulaminowego czasu gry. W 89. minucie mieli rzut wolny na połowie częstochowian, Deja zacentrował w szesnastkę, piłka została wybita przed pole karne, tam Lopez wygrał przebitkę o futbolówkę, popędził z nią w kierunku bramki Krzepisza, przebiegł pół boiska, technicznie podał w pole karne Arki do Szelągowskiego, ten próbował strzelać, ale nieczysto trafił w piłkę, mimo wszystko futbolówka leciała wzdłuż bramki, a tam z najbliższej odległości Tijanić zapakował ją do siatki i wyprowadził Raków na prowadzenie. Do końca spotkania Arkowcy nie zdołali już wygenerować sobie klarownej okazji do doprowadzenia do dogrywki. Raków Częstochowa po raz pierwszy w swojej historii zdobył Puchar Polski.

Dziękujemy żółto-niebieskim za walkę. Finał Pucharu Polski osiągnięty jako drużyna z I ligi, zawzięta walka w decydującym spotkaniu, jeden malutki kroczek od trofeum - jesteśmy dumni, gdynianie pokazali wielki charakter. Ciężko wytłumaczyć zmiany dokonywane w tym spotkaniu przez Dariusza Marca, bo dopóki szkoleniowiec Arki nie przeprowadzał roszad, gra drużyny wyglądała wyraźnie lepiej niż po zastępstwach. Oczywiście jest niedosyt wywołany przebiegiem meczu, ale oceniając tę konfrontację na chłodno - uważamy, że Arkowcy godnie reprezentowali święte barwy w kolejnym wielkim pojedynku. Dali z siebie wszystko, było widać ofiarność, ambicję, zaangażowanie i ogromne emocje na twarzach żółto-niebieskich. Taką Arkę chcemy oglądać zawsze. Głowy do góry, panowie - jeszcze w tym sezonie może być pięknie, w dalszym ciągu gramy o awans. Tylko Arka Gdynia!


Raków Częstochowa - Arka Gdynia 2:1

Bramki: Lopez 81', Tijanić 89' - Żebrowski 57'

Raków: Holec - Piątkowski, Niewulis, Arsenić (80' Schwarz) - Tudor, Sapała (46' Poletanović), Lederman (85' Szelągowski), Kun - Lopez, Gutkovskis (68' Arak), Cebula (80' Tijanić).

Arka: Krzepisz - Kasperkiewicz, Marcjanik, Memić - Hiszpański (58' Siemaszko), Danch, Deja, Letniowski (46' da Silva), Valcarce (58' Skóra) - Rosołek, Żebrowski (80' Sasin).

Żółte kartki: Kasperkiewicz, da Silva.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).