Dwa zwycięstwa przywiezione z wyjazdów na południe Polski stanowią dla żółto-niebieskich ogromny kapitał, na którym warto budować. Gdynianie przypilnowali czołówki tabeli i szybko wrócili do grona zespołów ramię w ramię walczących o bezpośredni awans, uciekając z marazmu środka tabeli. Udało się położyć fundament, ale dla dalszego procesu rozwoju niezbędne są następne trzy punkty. Tym bardziej, że nad morze przyjeżdża drużyna, która stała się ofiarą własnego sukcesu z poprzedniego sezonu. W tych rozgrywkach niebiesko-czerwoni dołują i borykają się ze sporą dawką problemów. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza muszą ustabilizować swoją dyspozycję na wysokim poziomie, a w najbliższy weekend po prostu zrobić swoje. W niedzielę o 12:40 Arka gra na Stadionie Miejskim z Odrą Opole.
Poprzednia kampania w wykonaniu opolan przewyższyła ich oczekiwania. Rewelacyjna wiosna niebiesko-czerwonych dała im sensacyjne 5. miejsce na koniec rozgrywek i udział w barażach o awans do Ekstraklasy. W nich Odra została szybko wyjaśniona przez Koronę Kielce, przegrywając 0:3 już do przerwy, ale i tak miniona edycja będzie przy ul. Oleskiej wspominana bardzo ciepło. Nic zatem dziwnego, że po nowym sezonie w stolicy polskiej piosenki obiecywano sobie wiele. Były to ambicje o tyle uzasadnione, że – w przeciwieństwie do innej rewelacji poprzednich rozgrywek, Chrobrego Głogów – w przerwie letniej nie doszło do rozmontowania składu Odry. Z klubu odszedł co prawda najważniejszy zawodnik tej układanki – Miłosz Trojak skorzystał z oferty Korony – ale oprócz ewakuacji defensywnego pomocnika, trzon drużyny został utrzymany. Co więcej, transfery przychodzące zostały poczynione z głową – dziurę po Trojaku próbowano załatać Oskarem Paprzyckim z GKS-u Tychy, a do środka pola sprowadzono ponadto jeszcze Macieja Urbańczyka ze Stali Mielec czy utalentowanego Szymona Łapińskiego z Mamrów Giżycko. Na skrzydle pojawił się doświadczony Maciej Makuszewski, który przez ostatnie miesiące polował na wieloryby grał w ekstraklasie islandzkiej. Do ataku wypożyczono z Widzewa Bartosza Guzdka i, choć z perspektywy obiektywnego obserwatora ciężko było typować Odrę do ponownej walki o awans (mimo wszystko kadra tego zespołu nie upoważnia do tak odważnych przewidywań), to jednak wciąż Piotr Plewnia dysponuje potencjałem na spokojny środek tabeli. Tymczasem życie błyskawicznie zweryfikowało takie prognozy. Po sześciu kolejkach opolanie plasują się na 15. lokacie w tabeli z bilansem jednego zwycięstwa, jednego remisu i czterech porażek. Być może coś się przy Oleskiej po prostu wypaliło. Widzi to zresztą Plewnia – po czterech pierwszych meczach, które niebiesko-czerwoni przegrali, szkoleniowiec namieszał w składzie, sadzając na ławce rezerwowych liderów drużyny z poprzedniego sezonu: Tomasa Mikinicia, Mateusza Marca, Antoniego Klimka czy Dawida Czaplińskiego. Efekt? Zwycięstwo 4:2 z Sandecją i remis 1:1 z Resovią, a więc delikatny progres wyników. Opolanie znajdują się więc na fali wznoszącej i do Gdyni przyjadą z lepszym nastawieniem aniżeli to, które panowało w ich szeregach jeszcze dwa tygodnie temu. Co ciekawe, Odra aż pięć spośród sześciu spotkań w tej kampanii rozegrała na własnym boisku – eskapada nad morze będzie dla niej dopiero drugim wyjazdem, po delegacji do Niecieczy na inaugurację. Regularna gra przy Oleskiej nie pozwoliła jednak niebiesko-czerwonym na spokojne zbudowanie silnego łańcucha defensywnego – piłkarze Plewni mają w tym momencie najgorszą obronę w lidze, stracili już 12 goli. Często popełniają proste błędy indywidualne, gubią krycie przy stałych fragmentach gry, poruszają się po boisku dość wolno i brakuje im konsekwencji. Pomyłki bramkarza Błażeja Sapielaka doprowadziły do zmiany między słupkami – od 4. kolejki dostępu do bramki Odry strzeże Dominik Kalinowski. Przed nim w niedzielę wybiegną Jakub Szrek, Maksymilian Tkocz, Mateusz Kamiński i Bernard Petrak. Arkowcy muszą uważać zwłaszcza na bocznych obrońców, którzy lubią podłączyć się do ofensywy, a w przeszłości Szrek kilkukrotnie takimi akcjami napsuł już krwi żółto-niebieskim. W najwyższej formie spośród opolan znajduje się obecnie środkowy pomocnik Rafał Niziołek, który przeciwko Sandecji i Resovii rozgrywał bardzo dobre zawody. Odrobinę niżej Plewnia ustawi w centralnym sektorze boiska Paprzyckiego, a wyżej – Urbańczyka. Na prawym skrzydle należy spodziewać się Łapińskiego, który jest przez trenera posyłany do walki na boku boiska, ale radzi sobie bardzo dobrze – w ostatnich dwóch meczach strzelał gole. Na przeciwległej flance wybiegnie albo Konrad Nowak, albo Makuszewski, natomiast w napadzie rywalizację rozpocznie Guzdek. Do Odry wypożyczony z Arki jest Mikołaj Łabojko, ale na razie pełni w tej drużynie funkcję dublera. Kontuzje trapią Piotra Żemłę, Konrada Kostrzyckiego i Macieja Wróbla. Mamy nadzieję, że w niedzielę Arkowcy skorzystają z tych absencji, jak również ze ślamazarności opolskiej defensywy.
Żółto-niebiescy wrócili z południa Polski z dwoma skalpami po zwycięstwach 3:1 z Resovią i 2:1 z Górnikiem Łęczna. Mimo to mają, nad czym pracować, bo w obu tych spotkaniach długimi fazami ich gra nie wyglądała najlepiej. Oczywiście najważniejsze są punkty, a nikt nie ma zamiaru przyczepiać się do stylu, jeśli Arka wygrywa – ale strzeżonego Pan Bóg strzeże i warto eliminować mankamenty jeszcze zanim dojdzie do wypadku. Dwie poprzednie potyczki gdynianie stoczyli w ustawieniu z trójką obrońców i wahadłowymi – wydaje się, że warto kontynuować ten pomysł. Rewelacyjnie wygląda w ostatnich tygodniach Omran Haydary, który jest głównym motorem napędowym akcji zespołu. Swoje robi też autor goli w trzech kolejnych pojedynkach Karol Czubak, bardzo dobrze dysponowany jest Mateusz Stępień, ale już środek pola pozostaje sferą newralgiczną i jest mocno uzależniony od dyspozycji dnia Sebastiana Milewskiego i Janusza Gola. Ten pierwszy w Łęcznej zszedł z boiska w przerwie z niezaleczonym urazem z Rzeszowa i nie wiadomo, czy w niedzielę będzie do dyspozycji trenera. Nadal kontuzjowany jest Kacper Skóra, do pełni sił dochodzi Hubert Adamczyk. Na starcie z Odrą do składu wróci już Christian Aleman, który odcierpiał trzy mecze pauzy za czerwoną kartkę z konfrontacji z Wisłą. Bilans spotkań rozegranych w Gdyni jest korzystny dla Arki, która wygrywała pięciokrotnie przy dwóch triumfach niebiesko-czerwonych. W poprzednim sezonie żółto-niebiescy dwukrotnie rozbili opolan – 3:0 w Gdyni i 3:1 przy ul. Oleskiej. Mamy nadzieję, że ta seria zostanie podtrzymana. Piłkarze Tarasiewicza plasują się na 6. miejscu w tabeli ze stratą jednego punktu do strefy awansu i dwóch do lidera. Wyprzedzający ich ŁKS i Ruch grają w tej kolejce ze sobą, więc ktoś na pewno straci punkty. Trzeba to wykorzystać.
Ostatnie doniesienia o zanieczyszczonej wodzie w rzece Odrze są momentami szokujące. Wierzymy, że Arkowcy w niedzielę na Odrze się nie zatrują. Żeby tak się stało, muszą wejść na wysoki poziom intensywności, rozgrywać futbolówkę w szybkim tempie, a pod bramką Dominika Kalinowskiego pokazać bezwzględną skuteczność. Nie ma czasu na straty punktów z niżej notowanymi zespołami, trzeba wygrywać seryjnie. Trzecie zwycięstwo z rzędu spowoduje, że o takiej serii będzie już można mówić. Jeśli piłkarze i kibice na trybunach dadzą z siebie wszystko, to sierpień w Gdyni nadal będzie radosny. Oleoleole, oleoleoleola, oleoleoleo, Arka Gdynia dzisiaj gra!