Trzy porażki z tym samym rywalem w poprzednim sezonie, w tym jedna wyjątkowo bolesna. Naturalnym odruchem w szeregach żółto-niebieskich powinno być głębokie pragnienie wzięcia srogiego rewanżu. Gdynianie będą faworytem piątkowego starcia, jednak przed wszystkimi trzema odsłonami rywalizacji między obiema drużynami w minionej kampanii przedmeczowe prognozy wyglądały tak samo, więc tym razem należy zachować pokorę i twardo stąpać po ziemi. Pojedynek 11. kolejki I ligi niesie za sobą wiele podtekstów, ale jednym z najważniejszych jest aktualna sytuacja w tabeli – w przypadku zwycięstwa podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zostaną liderem całej stawki przynajmniej na dwie i pół godziny, a są spore szanse, że taki stan rzeczy utrzyma się i na przerwę reprezentacyjną. W piątek o 18:00 na Stadionie Miejskim Arka podejmuje Chrobrego Głogów.
Wydawało się, że głogowianie po fenomenalnym poprzednim sezonie tym razem staną się ofiarami własnego sukcesu. Kapitalne 6. miejsce po 34 kolejkach, awans do baraży, zwycięstwo w Gdyni, prowadzenie w Kielcach – Jacek Kiełb zabrał przecież pomarańczowo-czarnym marzenia o Ekstraklasie dopiero w 119. minucie. To wszystko spowodowało natomiast rozbiórkę drużyny – z Głogowa odszedł trener Ivan Djurdjević, który zdecydował się skorzystać z oferty Śląska Wrocław, a także podstawowi zawodnicy: Rafał Leszczyński, Marcel Ziemann, Michał Rzuchowski, Dominik Piła, Tomasz Cywka, Dominik Dziąbek, Mikołaj Lebedyński. Jeśli dołożymy do tego kontuzję eliminującą z gry na dłuższy czas Michała Ilków-Gołąba, to naszym oczom ukaże się obraz wielkiego placu budowy i potrzeby stworzenia przez nowego szkoleniowca Marka Gołębiewskiego w zasadzie swojego autorskiego projektu. Były trener Legii sprowadził do klubu bocznych obrońców Jakuba Kuzdrę i Artura Bogusza, środkowych pomocników Patryka Muchę i Sebastiana Stebleckiego, skrzydłowego Jakuba Górskiego czy też napastników w osobach Patryka Kusztala, Kamila Wojtyry i byłego gracza Arki Rafała Wolsztyńskiego, ale nadal nie zapowiadało się, by Chrobry ruszył z kopyta po kolejne miejsce w TOP6, a oczekiwać należało raczej mozolnego zgrywania się przez świeżo pozyskanych piłkarzy na dystansie rundy jesiennej. Przy Wita Stwosza panuje klimat korzystny dla względnie młodych trenerów poszukujących stabilnego klubu na solidnym poziomie, w którym będą mogli spokojnie się rozwijać. Ireneusz Mamrot dostał tam siedem lat, Grzegorz Niciński – dwa, Djurdjević – trzy. W polskich warunkach to szmat czasu. Kolejnym szkoleniowcem, który otrzymał swoją szansę od włodarzy z Dolnego Śląska, jest Gołębiewski, dla którego zejście do I ligi po nierozsądnym rzuceniu go na głęboką wodę przez działaczy Legii wydaje się obiecującym ruchem. Tak samo zresztą, jak obiecująco zaczyna wyglądać funkcjonowanie jego drużyny. Chrobry zaczął sezon bardzo słabo – w sześciu pierwszych kolejach wygrał tylko raz, przytrafiła mu się też bessa trzech porażek z rzędu. Tyle, że zaraz po niej przyszła seria trzech kolejnych triumfów. Pomarańczowo-czarni wygrywali z Zagłębiem w Sosnowcu 2:1, u siebie z Wisłą Kraków 2:1 i na wyjeździe z Sandecją 1:0. W poniedziałek zremisowali na własnym boisku z zamykającą tabelę Resovią 1:1, ale i tak wyglądają na ekipę, która znajduje się na fali wznoszącej. Trzeba na nich uważać tym bardziej, że lepiej radzą sobie w delegacjach niż na swoim terenie – poza Głogowem wywalczyli dziesięć punktów przy zaledwie czterech uzyskanych przy Wita Stwosza. Słabą stroną pomarańczowo-czarnych jest gra obronna – Chrobry posiada czwartą najsłabszą defensywę w lidze, stracił dotąd już 15 bramek. To o tyle zaskakująca statystyka, że akurat środek obrony nie zmienił się w porównaniu z poprzednim sezonem – nadal tworzą go Michał Michalec i grecki rzeźnik Mavroudis Bougaidis. Na bokach w tej formacji powinni pojawić się w piątek Paweł Tupaj i Jakub Kuzdra, a w bramce stanie Karol Dybowski. W środku pola obejrzymy duet defensywnych pomocników w osobach Patryka Muchy i Roberta Mandrysza, przed którym Gołębiewski ustawi znajdującego się ostatnio w wysokiej formie Sebastiana Stebleckiego. Najsilniejszą bronią Chrobrego są skrzydła. Arkowcy muszą przyłożyć ogromną uwagę do zatrzymania najlepszego strzelca tego zespołu, autora 5 goli Mateusza Bochnaka oraz szybkiego Jakuba Górskiego. Na szpicy prawdopodobnie wybiegnie Rafał Wolsztyński, który przez rok gry w żółto-niebieskich barwach nie zdołał strzelić gola na Stadionie Miejskim i mamy nadzieję, że w piątek także ta sztuka mu się nie uda. Głogowianie stanowią drużynę grającą twardo, charakteryzującą się bardzo wysokim poziomem samoorganizacji. Potrafią wejść w bezpardonową walkę, ale nie jest im obca też gra piłką. Dobrze czują się też w kontrataku. Szybkie strzelenie gola przez Arkowców może w piątek skutkować przebiegiem spotkania podobnym do tego z GKS-em Tychy, ale im dalej w mecz, tym będzie trudniej, dlatego od pierwszego gwizdka sędziego Karola Arysa trzeba będzie postawić na swoim.
Gdynianie mają za sobą trzy zwycięstwa z rzędu. Dysponują najlepszą ofensywą i najlepszą defensywą w I lidze. Znajdują się na pozycji wicelidera, o jeden punkt za Ruchem Chorzów, który w piątek o 20:30 zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Kraków. Wszystko zaczęło się żółto-niebieskim układać, bo choć gra jest daleka od ideału, to jednak podopieczni Ryszarda Tarasiewicza w sposób imponujący prą do inkasowania pełnej puli i nie można im odmówić walki oraz ambicji. Nie należy się jednak zadowalać takim stanem rzeczy, a w piątek trzeba koniecznie podnieść z murawy czwarty triumf z rzędu. Tym bardziej, że po 11. kolejce przyjdzie czas na przerwę na reprezentację, więc status, jaki zapanuje w tabeli w niedzielny wieczór, utrzyma się przez kolejne dwa tygodnie. Jest szalenie ważne, by w jak najlepszym położeniu i z wysokim komfortem psychicznym przygotowywać się do wydłużonego finiszu rundy jesiennej. W meczu ze Skrą Częstochowa w pierwszej połowie z kontuzją boisko opuścił Martin Dobrotka i nie wiadomo, czy Słowak znajdzie się w wyjściowym składzie w piątkowy wieczór, aczkolwiek szanse na taki scenariusz nie są wykluczone. Jeżeli 37-latek jednak nie zdąży, to w podstawowej jedenastce zastąpi go były zawodnik Chrobrego Marcel Ziemann, który zajmie miejsce obok innego gracza mającego w CV klub z Dolnego Śląska, a więc Przemysława Stolca. W dalszym ciągu nikt nie pauzuje za kartki. Bilans spotkań między obiema drużynami jest idealnie równy – jedni i drudzy wygrywali po siedem razy. W Gdyni Arka okazywała się lepsza czterokrotnie, ale Chrobry zwyciężał trzy razy. Przed żółto-niebieskimi ogromna okazja na pewne miejsce w strefie awansu przez kolejne dwa tygodnie, a być może pojawi się też szansa na fotel lidera. Trzeba pociągnąć prawo serii.
W poprzednim sezonie Chrobry okazał się dla Arki prawdziwym koszmarem. Czas odwrócić karty, dokonać detronizacji króla i wskoczyć na zwolniony w ten sposób tron, który jednocześnie okaże się fotelem lidera wyścigu o Ekstraklasę. Dość już cierpienia, martyrologii i tkwienia w smutnej przeszłości. Teraz jest moment na pisanie nowej historii. Żółto-niebiescy swoim meczem otwierają weekend, na Górce 10-lecie działalności będzie obchodzić grupa Arka Gdynia Northern Poland Representatives. Wszyscy kibice bez wyjątku są potrzebni, by ponieść piłkarzy Tarasiewicza po czwarty kolejny komplet punktów. Zróbmy swoje na trybunach, a zawodnicy zrobią swoje na murawie. Fanatycy z Miasta z Morza dziś wspierają cię!