Dwie porażki z rzędu boleśnie zabrały gdynianom marzenia o fotelu lidera. Nastroje nad morzem po ostatnich występach podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza są minorowe. Żółto-niebiescy jak tlenu potrzebują trzech punktów, które pozwoliłyby im odbić się ponownie w kierunku strefy awansu. Taki też będzie cel zespołu w niedzielę, ale z pewnością jego realizacja nie przyjdzie łatwo. Po drugiej stronie boiska stanie bowiem jeden z bardziej poukładanych beniaminków I ligi ostatnich lat, posiadający ambicje spektakularnego awansu sportowego w stosunkowo krótkim czasie, a do tego mocno podrażniony niespodziewaną derbową porażką przed tygodniem. Czy ekipa Tarasiewicza znajdzie pomysł na zaczerpnięcie energii, złapie wiatr w żagle i przełamie własne słabości? W niedzielę o 12:40 Arka podejmuje na Stadionie Miejskim w Gdyni Stal Rzeszów.
W poprzednim sezonie Stal w cuglach rozniosła II ligę. Mniej więcej od marca było wiadomo, że biało-niebieskich w marszu na zaplecze Ekstraklasy nie zatrzyma nikt. Trener Daniel Myśliwiec miał pełny komfort w pracy nad stylem drużyny już pod kątem gry w I lidze. Dzisiaj widać jak na dłoni, że młody szkoleniowiec nie próżnował. Nawet, jeżeli pod koniec poprzednich rozgrywek zdarzało mu się zapłacić cenę w postaci straty punktów w ligowych zmaganiach, w praktyce mając już zapewniony awans, to dzisiaj jego drużyna bardzo dzielnie radzi sobie na drugim poziomie rozgrywkowym, a przede wszystkim widać, że jest to zespół budowany od podstaw i rozsądnie zbilansowany – bez wielkich nazwisk, ale stanowiący monolit i dysponujący sporym potencjałem, który jeszcze nie został w pełni uwolniony. Włodarze klubu z ul. Hetmańskiej nie boją się mówić o ambicjach sięgających europejskich pucharów. Oczywiście jest to operacja czasochłonna, natomiast za rok lub dwa Stal powinna bić się o awans do Ekstraklasy. W tym sezonie raczej jest to mimo wszystko zbyt odległa perspektywa, chociaż w tej lidze nie można niczego wykluczać. Po awansie rzeszowianie nie dopuścili do odsprzedaży składu, który spisał się doskonale na trzecim poziomie rozgrywkowym. Zamiast tego uzupełniono pierwszą jedenastkę 20-letnimi bramkarzem Przemysławem Pęksą z Avii Świdnik i ofensywnym pomocnikiem Dawidem Olejarką z Radomiaka. Początki w I lidze nie były może dla popularnych ,,żurawi” usłane różami, ale im dalej w las, tym śmielej sobie oni poczynają. Do ubiegłotygodniowych derbów Rzeszowa biało-niebiescy przystępowali w roli zdecydowanego faworyta, jako zespół twardo stąpający po górnej połowie tabeli stający naprzeciwko okupującej pozycję czerwonej latarni Resovii. Wówczas nastąpiło jednak potężne rozczarowanie – piłkarze Myśliwca przegrali najważniejsze dla siebie spotkanie w sezonie 3:4. Do Gdyni przyjeżdżają więc podrażnieni i z ogromną wolą rehabilitacji za wynik z minionego weekendu. W tabeli Stal plasuje się na 8. lokacie, ale do czwartej Arki traci jedynie trzy punkty – niedzielna konfrontacja będzie więc dla niej ważyła wiele również z punktu widzenia ligowego rozdania. Trener Myśliwiec jest jednym z najbardziej utalentowanych polskich szkoleniowców młodego pokolenia. Dał się poznać jako znakomity strateg, a do tego nie boi się odważnych decyzji. Taką niewątpliwie było przyzwyczajenie swoich zawodników do gry w ultraofensywnym ustawieniu 4-3-3. Niespełna 37-latek dzisiaj zbiera jednak żniwa swojej śmiałości – rzeszowianie dysponują najlepszą ofensywą w I lidze, w dwunastu kolejkach strzelili już 21 goli. Do tego zdążyli wyrobić sobie opinię specjalistów od boiskowych thrillerów – dość wspomnieć tutaj remis 3:3 z Chrobrym, porażkę 2:3 z Ruchem czy zakończone rezultatem 3:4 derby z Resovią. Ale choć akurat te batalie kończyły się dla podopiecznych Myśliwca niespecjalnie korzystnie, to mają już oni za sobą również doświadczenia, które cementowały zespół – efektowne rozbicie 5:0 Podbeskidzia czy wygraną 2:1 z Wisłą Kraków (a trzeba powiedzieć, że taki wynik był dla Białej Gwiazdy najmniejszym wymiarem kary). Pokrzepiający dla Arkowców może być fakt, że Stal znacznie lepiej radzi sobie na własnym boisku aniżeli poza Podkarpaciem – przy Hetmańskiej wywalczyła aż 13 spośród 17 zdobytych punktów. W delegacji ,,żurawie” wygrały dotąd jedynie z bardzo słabą Sandecją 1:0. Absolutnie nie sprawia to jednak, że gdynian czeka w niedzielę proste zadanie. Obrońców Tarasiewicza czeka ciężka rywalizacja z ofensywnym tercetem w osobach Dawida Olejarki, Patryka Małeckiego i Andrei Prokicia, wspieranym dodatkowo przez pojawiających się często na wysokości pola karnego w bocznych sektorach Damiana Michalika i Bartosza Wolskiego. W środku boiska pojawi się Bartłomiej Poczobut, który trochę pomaga w kreowaniu gry ofensywnej, ale przede wszystkim stanowi pierwsze zabezpieczenie obronne. Dalej jest już tylko łańcuch defensywny tworzony przez Franciszka Polowca, Pawła Oleksego, Łukasza Górę i Piotra Głowackiego oraz bramkarza Przemysława Pęksę. Funkcjonowanie Stali bazuje na grze skrzydłami, dlatego w pierwszej kolejności trzeba będzie w niedzielę uzyskać dominację w tych korytarzach. Biało-niebieskim zdarzają się bardzo niefrasobliwe zachowania defensywne, dlatego nie można bać się atakować. Wiele wskazuje na to, że potyczka na Stadionie Miejskim może przypominać wymianę ciosów, spotykają się bowiem czwarty i pierwszy atak w lidze, a obie drużyny przechodzą zarazem przez częste tarapaty pod własną bramką. Kapitan Stali Piotr Głowacki otwarcie zapowiada, że do Gdyni rzeszowianie przyjadą po zwycięstwo. Nie można tych słów lekceważyć.
Arkowcy przegrali dwa ostatnie mecze. Były to porażki o tyle bolesne, że przed każdym z tych spotkań przed podopiecznymi Ryszarda Tarasiewicza otwierała się szansa na osiągnięcie poważnych korzyści w tabeli, a tymczasem gdynianie w sposób katastrofalny partolili te okazje. W konfrontacji ze Stalą muszą nareszcie się odbić, pokazać skuteczną piłkę, a przede wszystkim zapunktować za trzy. Nie wolno rozpamiętywać wydarzeń ostatnich tygodni, trzeba natomiast ruszyć z kopyta, bo zaczyna się długi finisz rundy jesiennej. W Niepołomicach za kartki pauzował Janusz Gol, który w niedzielę wybiegnie już w podstawowej jedenastce. Zabraknie w niej za to Bartosza Rymaniaka, którego czeka przymusowa karencja za nadmiar ,,żółtek”. Znak zapytania stawiamy przy występie Sebastiana Milewskiego. O tym, jak ważną postacią dla gdyńskiego środka pola jest 24-latek, mieliśmy okazję się przekonać przed tygodniem, kiedy wychowanka MKS-u Mława zabrakło na murawie. Bardzo ważne w niedzielę będzie utrzymanie nerwów na wodzy. Arkowcy mają w tej rundzie problem z kontrolowaniem emocji – utrata panowania nad sobą przez Christiana Alemana w Krakowie kosztowała drużynę bardzo wiele, a podobny incydent miał miejsce w Niepołomicach za sprawą Omrana Haydary’ego. Odpowiednie nastawienie mentalne stanowi szalenie ważny aspekt dla równej i regularnej walki o wysokie cele - wszakże jak na dłoni widzimy, jak często w tej lidze ogromną rolę odgrywa cierpliwość i spokój w mozolnym budowaniu akcji. Dlatego liczymy, że w rywalizacji z zespołem z Podkarpacia gdynianie wykują stalowe – nomen omen – nerwy. Arka mierzyła się do tej pory ze Stalą czterokrotnie – w Gdyni dwa razy wygrała, w Rzeszowie po razie zremisowała i przegrała. Ostatni pojedynek obu ekip miał jednak miejsce 49 lat temu. Czas napisać nową historię, w której żółto-niebiescy będą dominować. Ponieważ walka o awans do Ekstraklasy w tej kampanii stanowi wyścig ślimaków, to podopieczni Tarasiewicza wciąż tracą do czołowej dwójki tylko trzy oczka. Walka musi rozgorzeć na nowo.
Znajdujemy się w bardzo newralgicznym momencie sezonu. Na wszystkie drużyny oddziałuje już zmęczenie, liga nie zwalnia tempa, a ponieważ runda jesienna kończy się w tym roku wyjątkowo szybko, to presja zdobywania punktów jest ogromna. W tych warunkach może pojawić się zmęczenie materiału i dla rozdania kart w październiku i listopadzie najistotniejsza będzie fizyczna oraz mentalna odporność na trudy jesiennej monotonii. Ten, kto zaprezentuje większą energię, dynamikę i polot, ten będzie zgarniał najwyższe laury. Liczymy, że w niedzielę żółto-niebiescy wrócą do efektownej i szybkiej piłki, ale przede wszystkim wywalczą przełomowe trzy oczka. Arka Arka Arka Arka gol, Arka gol, Arka go-o-ol!