Przed sezonem żółto-niebiescy byli typowani jako jeden z faworytów do rozniesienia I ligi. Wszak na wiosnę poprzednich rozgrywek wygrywali wszystko, jak leci, i dopiero lekki kryzys w końcówce kampanii spowodował, że awans uciekł im z rąk. Nowe rozgrywki miały stanowić dla nich okazję do potwierdzenia siły i spokojnego przyklepania promocji do elity. Tymczasem niepołomiczanie w opinii wielu ekspertów wyglądali na kandydata do spadku z zaplecza Ekstraklasy. Przed rokiem prezentowali się bardzo słabo, a brak istotnych na papierze wzmocnień w przerwie letniej powodował, że podopiecznych Tomasza Tułacza widziano oczami wyobraźni w strefie spadkowej. Życie weryfikuje wszelkie prognozy. Do meczu 29. kolejki I ligi Puszcza przystępuje z wyższej pozycji w tabeli niż Arka, być może powinniśmy ją wręcz nazwać faworytem tej konfrontacji – zwłaszcza, biorąc pod uwagę katastrofalne wyniki gdynian na własnym boisku. Piłkarze Ryszarda Wieczorka pilnie potrzebują jednak trzech punktów – by podreperować bilans na swoim stadionie, by złapać serię po wygranej w Głogowie, ale przede wszystkim, by skutecznie bronić 6. pozycji w tabeli, która przedłuży nadzieje na awans. Czy majówka w Gdyni będzie przebiegała w dobrych nastrojach? W niedzielę o 18:00 Arka podejmuje Puszczę Niepołomice.
Niepołomiczanie są absolutną rewelacją sezonu i nie ma w tym sformułowaniu cienia przesady. Mieli bić się o utrzymanie, a po rundzie jesiennej byli wiceliderem I ligi, zadziwiając obserwatorów również swoim stylem – żółto-biało-zieloni nie grali wcale futbolu siermiężnego, ociężałego, nastawionego na męczenie buły i wyszarpanie 1:0. Nie, Puszcza potrafiła pokazywać koronkowe akcje, sprawną wymianę piłki, zmiany pozycji, współpracę między formacjami. Drużyna Tomasza Tułacza bazowała na świetnym przygotowaniu fizycznym i motorycznym, wybieganiu, sile, ale była też znakomicie zbilansowana, demonstrowała dyscyplinę taktyczną, stałe fragmenty gry doprowadziła do szalenie wysokiego poziomu, do tego pomiędzy poszczególnymi zawodnikami dochodziło do funkcjonowania wyuczonych automatyzmów. Postawę niepołomiczan w rundzie jesiennej określilibyśmy jako impresywny mikrofutbol – skrojony na niedużą skalę styl, strategia dopasowana pod danego rywala, ale jednocześnie działania przeprowadzane na tak wysokiej intensywności, by na małym skrawku boiska zdobyć przewagę szybkościową i zaskoczyć przeciwnika. Zimą z klubu odeszło kilku piłkarzy, którzy w minionych latach dali się zapamiętać pierwszoligowej publiczności w barwach Puszczy, ale jednak jesienią nie odgrywali już istotnej roli w układance Tułacza. Podstawową jedenastkę wzmocniono za to silnym Ukraińcem Romanem Jakubą z łotewskiej Valmiery FC. W przerwie między rundami zastanawiano się, czy ten zespół na wiosnę będzie w stanie dalej zaskakiwać. Przeważającym poglądem było jednak powątpiewanie w potwierdzenie dyspozycji z ostatnich miesięcy. Powszechnie wydawało się, że ekipa Tułacza (który, wbrew nazwisku, pracuje przy Kusocińskiego już ósmy rok) opadnie z sił i skończy w środku tabeli. Na potwierdzenie tej tezy niepołomiczanie zaczęli zresztą wiosnę od dwóch porażek. Potem jednak domniemywania o kryzysie drużyny z Małopolski wzięły w łeb. Puszcza się rozkręciła, choćby w ostatnich trzech meczach wywalczyła siedem punktów, a że inne zespoły z czuba tabeli także tracą punkty na potęgę, to popularne ,,żubry” wciąż są w grze o wysokie cele – plasują się na 5. lokacie, wyprzedzają Arkę o 4 punkty i tracą tylko 3 do drugiego Ruchu. W niedzielę być może do wyjściowej jedenastki podopiecznych Tułacza wróci jedna z centralnych postaci tego teamu, Piotr Mroziński. Prawy obrońca strzelił w tym sezonie 7 goli i choć na wiosnę znajduje się w trochę słabszej formie niż jesienią, to i tak dla swojej drużyny jest prawdziwym motorem napędowym. Ostatnio 30-latek pauzował z powodu złamanego nosa, ale wrócił już do pełni sił i powinien być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na potyczkę w Gdyni - jeżeli jednak nie będzie, to na jego pozycji od pierwszej minuty wystąpi Konrad Stępień. Na środku defensywy Tułacz wystawi byłego piłkarza Arki Tomasza Wojcinowicza i Łukasza Sołowieja, a na lewej flance spotkanie prawdopodobnie rozpocznie Jakuba. W bramce stanie 19-letni Kewin Komar. Przed meczem Arki w Głogowie pisaliśmy, że najważniejszą postacią Chrobrego jest defensywny pomocnik Jaka Kolenc i to od niego zależy dyspozycja zespołu. W przypadku Puszczy mamy do czynienia z podobnym przypadkiem – sercem zespołu jest ,,szóstka” w osobie kapitana, Jakuba Serafina. Partnerować mu będzie Marcel Pięczek lub Dominik Frelek. Na skrzydłach ekipy z Małopolski należy spodziewać się Emile Thiakane oraz Adama Kramarza, w roli cofniętego napastnika wystąpi Lucjan Klisiewicz (5 goli i 4 asysty w tym sezonie), a najbliżej bramki Kacpra Krzepisza zostanie zainstalowany Rok Kidrić. Do dyspozycji trenera nie będzie kontuzjowany Rafał Boguski. Puszcza może pochwalić się bardzo solidną linią obrony – straciła tylko 31 bramek, więc mówimy tu o trzeciej najlepszej defensywie w stawce. Niepołomiczanie często grają skrzydłami, a do akcji ofensywnych podłączają się boczni obrońcy dysponujący niezłym dośrodkowaniem. Szalenie ważną sprawą będzie też dla Arkowców unikanie stałych fragmentów gry pod własną bramką – ,,żubry” mają ten element dopracowany niemal do perfekcji, posiadają też bardzo wysokich zawodników, którzy królują w powietrzu. W niedzielę trzeba absolutnie wystrzegać się fauli na własnej połowie – linia środkowa musi stanowić terytorium graniczne, przy którym w najgorszym razie należy kasować kontrataki. Do Puszczy wypożyczony z Arki jest Artur Siemaszko, który być może otrzyma od Tułacza szansę do przypomnienia się gdyńskiej publiczności.
A więc publiczności z przeoraną psychiką. Nie możemy inaczej nazwać procesu zachodzącego w głowach ludzi, którzy przychodzą na stadion często za ostatnie zarobione pieniądze, oczekują wytchnienia po trudach tygodnia, oderwania od własnej rzeczywistości i nagrody za zaangażowany doping w postaci trzech punktów, a otrzymują cios w twarz. Z czternastu meczów na własnym boisku Arka wygrała w tym sezonie trzy, zresztą wszystkie z drużynami z dołu tabeli. Teraz nadszedł czas, by pokazać swoim kibicom nieznane oblicze zespołu wygrywającego na swoim stadionie z solidną ekipą. W Głogowie gra żółto-niebieskich wyglądała obiecująco, przede wszystkim cieszyła wysoka forma gdyńskiego środka pola, ale trzeba też wziąć pod uwagę, że po przeciwnej stronie boiska stała drużyna w kompletnym kryzysie, z najsłabszą obroną w lidze. Teraz podopieczni Ryszarda Wieczorka muszą pokazać kawałek dobrej piłki w starciu z o klasę lepszym przeciwnikiem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nikt w szeregach Arki nie pauzuje za kartki – do wyjściowej jedenastki pewnie wróci Mateusz Stępień, który swoją karencję odbył w Głogowie. Jedynym zagrożonym taką przymusową przerwą pozostaje Dawid Gojny. My natomiast liczymy na kolejne bramki ścigającego się z Luisem Fernandezem o koronę króla strzelców Karola Czubaka, który w czasie domowego starcia z żółto-biało-zielonymi w poprzedniej kampanii dwukrotnie ugodził przeciwnika, a kolejne trafienie (na wagę trzech punktów) dołożył w wyjazdowym rewanżu. Bilans spotkań jest korzystny dla żółto-niebieskich, którzy wygrali sześć z ośmiu meczów pomiędzy obiema drużynami. Konfrontacje z niepołomiczanami są zresztą gwarancją emocji i bramek - dotychczasowe spotkania gdynian z Puszczą kończyły się rezultatami 5:2, 3:2, 3:2, 5:2, 0:4, 2:0, 3:2 i 0:2. Za ostatnią porażkę w rundzie jesiennej wypada się jednak zrewanżować. Arkowcy toczą korespondencyjny bój o 6. miejsce w tabeli z Podbeskidziem. W tej chwili mają dwa oczka przewagi nad bielszczanami, którzy w ten weekend podejmą u siebie KS Nieciecza.
Gdyby przed rozpoczęciem sezonu ktoś powiedział nam, że po 28 kolejkach Puszcza Niepołomice będzie wyżej w tabeli niż Arka, spadlibyśmy z krzesła. Gdyby dodał, że ekipa z ul. Kusocińskiego będzie w dodatku bić się do samego końca o Ekstraklasę, kazalibyśmy mu wziąć rozpęd i uderzyć głową w ścianę, ewentualnie odstawić alkohol na jakiś czas. Tymczasem w lidze, w której wszyscy tańczą tak, jak im paradoks zagra, niczym bohaterowie ,,Wesela” na modłę melodii Chochoła, żółto-niebiescy na finiszu sezonu desperacko biją się o znalezienie w strefie barażowej, podczas gdy kopciuszek z Niepołomic jest już na balu i zapowiada się, że niedługo wyjdzie za księcia. Gdynianie muszą mu w tym przeszkodzić, by ratować własną skórę (i nie mamy tu na myśli 19-letniego skrzydłowego). Oby piłkarze Ryszarda Wieczorka byli w niedzielę bogatsi o trzy punkty, a majówka upłynęła kibicom w Gdyni w przyjemnych wibracjach. Jest w Trójmieście taki jeden klub, my kibicujemy właśnie mu!